wtorek, 17 lipca 2012

Janowice Wielkie - Kowary - Budniki



Tego dnia postanowiliśmy dokonać, jak na moje górskie doświadczenie, rzeczy niemożliwej. Faktycznie, okazała się niemożliwa przez co plan trasy został bardzo okrojony. Miała zostać zdobyta Śnieżka ale poprzestaliśmy na Budnikach. Śnieżkę zdobyliśmy innym razem.

Naturalnie cała wycieczka zaczęła się na Dworcu Głównym. Wstaliśmy z Dziubdziusiem wcześnie, grzecznie kupiliśmy bilety do Janowic Wielkich i czekamy na Górołaza. Niestety się nie doczekaliśmy bo się chłopaczysko spóźniło i mógł sobie popatrzeć na odjeżdżający pociąg. Poszliśmy więc do niego na kawkę. 

Zamek Bolczów

Na kolejny pociąg już zdążyliśmy, ale niestety zostaliśmy ograbieni z czasu. Pierwotnie mieliśmy przejść z Janowic do Kowar przez Skalnik (945 n.p.m.), a skończyło się na zaliczeniu Fajki. 

Skała Fajka

Pierwszym punktem naszej wyprawy by Zamek Bolczów z którego poszliśmy na skałki Krowiarki. Było bardzo duszno, ale owady nie były takie złośliwe jak poprzednim razem. Kiedy doszliśmy do Fajki, Górołaz i Dziubdziuś postanowili się na nią wdrapać. W pełni legalnie, rzecz jasna. Ja oddawałam się konsumpcji na jakimś porzuconym głazie. Niestety z braku czasu szybko zeszliśmy ze szlaku i udaliśmy się do Kowar asfaltem. W czasie wędrówki nogi odmawiały posłuszeństwa (dzięki Wam, bogowie, za kijki trekkingowe!) i priorytety kształtowały się następująco:
  • piwo
  • kibel ;)
  • wanna
Po wyjściu z lasu- Kowary i Śnieżka

Nocleg mieliśmy zamówiony w Gospodarstwie "Zacisze", gdzie czekał na nas prysznic z hydromasażem, wspomniana wyżej wanna (do wyboru), wygodne łóżka i przemiła właścicielka (ciasto boskie, dziękujemy!). Dodaliśmy tę lokalizację do ulubionych i zapewniam, że jeszcze tam wrócimy! Okolica piękna, podobna do moich rodzinnych stron, gdzie z jednej strony mam las, a z drugiej widok na góry. 

Po dotarciu do gospodarstwa i prysznicu rozłożyliśmy się na wyrkach i popijając piwko rozmawialiśmy o tajemnicach tutejszych gór oraz Gór Sowich. Ustaliliśmy też zmianę trasy i zdecydowaliśmy zostać w Zaciszu jeszcze jedną noc. Pierwotnie mieliśmy dotrzeć do Karpacza przez Śnieżkę, ale plan był zbyt ambitny. 

Skubaniec nie dał pospać rano.

Następnego dnia do drużyny dotarła 1/4 Rat Teamu i już we czwórkę wyruszyliśmy, najpierw do sklepu, potem w stronę Przełęczy Okraj. Tym razem Górołazowi szczęście nie sprzyjało i zamiast szlakiem podążyliśmy pomarańczową ścieżynką obok Łysej Góry (Wołowa Góra). Trafiliśmy na Tabaczaną Ścieżkę i stamtąd kamienistą ścieżką zeszliśmy do Budnik, które były dawną osadą górską. Najpierw mieszkali tam ludzie z Kowar, potem, po drugiej wojnie światowej, znajdowały się tu pewnego rodzaju domy rekonwalescencyjne dla studentów, którzy przeżyli piekło obozów koncentracyjnych i wojny w ogóle. Jeśli jesteście bardziej zainteresowani historią tego miejsca to odsyłam do strony miłośników Budnik.

Dziwne drzewo- strumień w Budnikach

Stamtąd była już prosta ścieżka do Kowar gdzie czekało, a jakże: piwo, kibel, prysznic. To niesamowite jak się zmieniają priorytety podczas górskich wędrówek.

Krystalicznie czysta woda i lodowato zimna.

Taki zachód słońca nas pożegnał.


2 komentarze:

  1. Ciekawa wycieczka i ładne zdjęcia :D :D :D
    pozdrawiam
    A na tych Fajkach to są drogi wspinaczkowe :) Widoczne są tam ślady magnezji... :P :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 45 year-old Structural Engineer Alic Shadfourth, hailing from Port Hawkesbury enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Magic. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. Przeczytaj caly artykul

    OdpowiedzUsuń

podziel się