poniedziałek, 15 października 2012

Czy ty chodzisz po górach dla punktów?

Kiedy zaczęłam zbierać punkty GOT, dostałam istnej głupawki na ich punkcie. Książeczka z regulaminem i trasami punktowymi leżała przy łóżku, a ja pochłaniałam kolejne punkty regulaminu, myślałam o tym jak to będzie fajnie zdobywać odznakę dużą, albo przejść Główny Szlak Sudecki. Jakby tego było mało, szukałam innych dostępnych sposobów na odznaki. Nie chodziło jednak o blachę. Bardziej zależało mi na szukaniu nowości.

Aż któregoś dnia, po ogłoszeniu, że punkciory już zebrane i wystarczy podskoczyć do PTTK przeczytałam:
Czy ty chodzisz po górach dla punktów?
 Taak, chodzę dla punktów. Właśnie dlatego wlazłam na Śnieżkę dwa razy w ciągu tygodnia, jednocześnie wiedząc, że te punkty liczyć się nie będą. Jasne, to wszystko dla punktów.

No, O.K. jak nie dla punktów to po co?

Pamiętam jak rok temu mnie Dziubdziuś wyciągnął z ekipą (to w sumie był zalążek Rat Teamu ;) na wycieczkę w Dniu Niepodległości. Bagatela: przejdźmy się od Świeradowa Zdrój do Szklarskiej Poręby.

Wielu turystów wybrało tamtą datę i rejon. Zagadywali do nas: gdzie jedziecie? Dokąd idziecie?

A my? A my tylko, że Świeradów, że Szklarska, no góry generalnie. Niestety, w wyniku nieprzewidzianych trudności, nasz Górołaz-przewodnik miał do nas dotrzeć od przeciwnej strony, a Dziubdziuś znał trasę bardziej z widoków niż z nazw pagórów. Szybko sobie poradziliśmy i nazywaliśmy je po swojemu. Dzięki temu wiedzieliśmy, że TAM to nie żadne TAM tylko Wygolona ;)

Co się zmieniło?

Ja zbieram punkty, ja oglądam mapę, ja wiem ile to zajmie. I ja wiem gdzie idę. Oto sedno chodzenia po górach. Że nie tylko: "Tam Śnieżka, a tu piłam piwo.", że jak ktoś mówi o Śnieżnych Kotłach to ja odpowiadam, że byłam i górą i dołem i było fajnie, szczególnie na dole.

I po to są właśnie punkty. Dziękuję.


podziel się