Za oknem szaro i zimno (a jutro jedziemy do Piechowic na weekend... brrr...) a mnie naszło na wspomnienia z wakacji.
Schronisko Strzecha Akademicka i śnieżka w tle |
Zaplanowaliśmy z Dziubdziusiem trasę trochę szaloną: chcieliśmy przejść z Karpacza do Szklarskiej Poręby. Dodatkowo tak się złożyło, że ruszyliśmy we dwoje a nie, jak zwykle, kupą. Szczerze przyznam, że jednak nie ma nic lepszego niż drużyna, która wspina się na szczyt, potem z niego schodzi by na końcu w pokoju, po kąpieli napić się piwka i podyskutować. Albo nie w pokoju a w pociągu. Ale do sedna:
Polana o siódmej rano. Byliśmy pierwsi! |
Ruszyliśmy autobusem nocnym (jakoś po pierwszej w nocy wyjeżdżał z Wrocławia). Moi mili: NIGDY WIĘCEJ! Doszłam do wniosku, że nienawidzę jeździć autobusami. Nie mogę wyciągnąć nóg a kiedy położyłam się w poprzek to przy każdym hamowaniu zjeżdżałam na dół. Tragedia.
Po nieprzespanej nocy wysiedliśmy w Karpaczu (Biały Jar). Słowo daję, pierwszy raz w życiu ze zmęczenia urywał mi się film jak szłam. Autentycznie śniłam podczas marszu. Nie było wyjścia, trzeba było przysiąść. Taka zabawa trwała właściwie do ok. ósmej rano, kiedy stanęliśmy pod Słonecznikiem. Tam doszłam do siebie, słońce prażyło a ja zastanawiałam się jakie to dziwne, że ludzie się budzą ze snu a my już tak wysoko.
Cały dzień słońce tak smażyło, że widywaliśmy kobiety w kostiumach kąpielowych, co często dosyć zabawnie wyglądało, kiedy taka pani do kostiumu (dwuczęściowego) miała dobrane wielkie, górskie buty :)
W schronisku "Odrodzenie" należała się nagroda w postaci piwka (wróciliśmy tam innym razem, kiedy to w deszczu i zimnie, przy kuflu piwa powstał pewien wierszyk), i trzeba było ruszać dalej w stronę Śnieżnych Kotłów.
Nie ma zmiłuj, nagroda musi być! |
Ostatnim dłuższym przystankiem przed zejściem do Szklarskiej było Schronisko na Hali Szrenickiej gdzie ucięłam sobie krótka dyskusję na temat asfaltu na szlakach: po prostu wiem, że jest to wygoda ale z drugiej strony szlak to szlak a nie autostrada.
Tym oto sposobem przeszliśmy trasę z Karpacza do Szklarskiej Poręby (ponad 20km) i zrobiliśmy to nieraz, a co!
Śnieżne kotły... w dole :) |
Dodatkowo pochwalić się muszę świeżutko zweryfikowaną odznaką GOT popularną :)
Bardzo fajna wycieczka :) az miło powspominac :) A przy okazji gratulujemy świeżutko zweryfikowanej odznaki "GOT popularnj". POZDRAWIAMY!!! MOze kiedy by udało sie zgadac i wyskoczyc pochodzic razem :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, dziękuję. Brązowa już też zrealizowana i tylko czeka na weryfikację.
UsuńMożliwe. Bardzo możliwe. W ogóle zauważyłam, że od kiedy się wkręciliśmy w to chodzenie to łatwiej jest zorganizować chętnych na wyjazd niż na piwko w knajpie :) Ciekawe :)
Przyjemnie się czyta Twojego bloga, a zdjęcia tak ładnie oddają piękno Sudetów. Żałujemy, że jeszcze nie odwiedziliśmy tych gór. Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, fotki rewelacja. Osobiście uwielbiam Karpacz i jego okolice.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Widzę że wycieczka udana, piękne fotki!!! Też wybieramy się z mężem tego lata do Karpacza, więc może do zobaczenia na szlaku...
OdpowiedzUsuńJak weekend to tylko w Polsce i to właśnie w tych okolicach :) przepiękne zdjęcia, aż chce się tam być - zwłaszcza teraz, gdy za oknem tak ponuro.
OdpowiedzUsuń